A więc wchodzę sobie na bloga i zastanawiam się co napisać, a tu nagle 3000 wyświetleń! Emotikon gasp Wiem, wiem, za bardzo się tym jaram (:P), ale dla mnie to naprawdę dużo^^ Mam nadzieję, że ten rozdział spodoba Wam się tak jak ostatni :> Zapraszam!
+ Chcecie na tym blogu miniaturkę... yaoi? :D Byłoby to moje pierwsze, ale chcę spróbować swoich sił w czymś nowym ^^
+ Chcecie na tym blogu miniaturkę... yaoi? :D Byłoby to moje pierwsze, ale chcę spróbować swoich sił w czymś nowym ^^
Hermiona obudziła się, ale nie otwierała oczu, bała się rzeczywistości. Wczoraj spędziła najlepszy i najgorszy dzień swojego życia. Pamiętała każdy pocałunek, pamiętała ten dotyk. Wtedy pierwszy raz tego dnia spojrzała na świat. Draco siedział obok niej i wpatrywał się w kartkę, która wczoraj była zwykłym naszyjnikiem... no dobra, nie była zwykłą biżuterią.
- Coś się stało? - zapytała zaspanym głosem.
- Tak. Znaczy nie... - mówił blondyn nie patrząc nawet na nią - Tu jest coś nie tak. Czuję się jakby ktoś chciał mi coś przekazać, ale nie wiem co...
- Daj mi to - powiedziała Hermiona, ale Malfoy ani nie drgnął. Gwałtownym ruchem wyrwała mu kawałek papieru. Przyjrzała się karteczce i przez chwilę pomyślała, że Malfoy oszalał.
- Tu nic nie pisze...
- Dziwne - stwierdził chłopak. Wziął to co uważał już za swoje patrzył ze zdumieniem - Teraz już jest napis, ten co przed chwilą... - powiedział.
- Czyli?
- Czyli - zaczął i wstał - jest to moja sprawa i nie muszę ci o tym mówić.
- Draco przestań. To nasz wspólny problem.
- Nie Hermiono, dalej nie rozumiesz? Jesteśmy głupi. Ja jestem głupi! To ja dostałem myślodsiewnię, to mnie prześladują dziwne rzeczy. Nie mieszaj się w to!
- Przestań! - krzyknęła na niego Granger. Czuła, że zaraz wybuchnie płaczem.
- Nie, nie przestanę! - Ślizgon tylko bardziej się nakręcał - Nie przestanę, a wiesz czemu? Bo cię kocham! Kocham cię chociaż ty tego nie dostrzegasz!!! Próbuję cię bronić, cały czas! Kto był przy tobie kiedy tak się wczoraj bałaś? - Hermiona milczała- Kto cię wspierał nie patrząc na to czy to mądre? Kto odpuszczał tylko po to, żeby sprawić ci przyjemność? Ja! Wszystko ja! Bałaś się wczoraj, a ja zamiast myśleć o swoim życiu zgadnij o kim myślałem? O tobie! Chcesz się użalać nad sobą??? Śmiało! Ja idę szukać stąd wyjścia bo ty masz chyba teraz większy problem!!! - wybiegł z pokoju, trzasnął drzwiami. Hermiona zakryła twarz dłońmi. To jej wina.
Draco biegł na górę nie myśląc o tym, że może czekać tam na niego śmierć. Twarz miał całą we łzach. Tak, on silny i dostojny Draco Malfoy płakał teraz jak dziecko. Walnął się pięścią w klatkę piersiową. "Moje serce to idiota!!!" - krzyczał w myślach. Wbiegł na schody potykając się co chwila. Na przeciwko było duże okno. Usiadł na parapecie, oparł łokcie na kolanach, złapał się za głowę... i łkał. To był płacz jak nigdy. Pamiętał jak ojciec na niego krzyczał, pamiętał jak nakazano mu pójść w ślady rodziców jednak to wszystko zdawało się teraz niczym. Hermiona Granger była najlepszą i najgorszą decyzją jego życia.
- Czego ona tu nie widzi? - zaczął gadać do siebie - Poświęcam się dla niej, a ona próbuje mnie jeszcze zranić i zginąć na moich oczach. Każda jej łza, każdy dreszcz przechodzący przez jej ciało kiedy się boi są dla mnie niczym cios w twarz. A zresztą mówię jak debil. W ogóle powinienem nic nie mówić. Jestem chory psychicznie - uderzył się w brzuch pięścią -Idiota.
Wyjął z kieszeni kartkę i zaczął czytać... znowu.
Słuchaj Malfoy, jesteś głupi myśląc, że ona to przeżyje. Nigdy mnie nie znajdziesz, nigdy nie znajdziesz Lily Potter i nigdy nie znajdziesz siebie. Jesteś dzieckiem pecha, nigdy nie powinieneś się nawet urodzić. Nigdy.
Na kartkę spadła łza. Jedna... druga i atrament się rozmył.
- To prawda - znowu mówił do siebie - Powinien zniknąć. Spojrzał na okno za sobą. Chciał dać Ganger ciepło, chciał jej dać miłość, ale nie mogła od niego dostać czegoś czego sam nie potrafił jej dać. Wstał, obrócił się i przyglądał się swojemu odbiciu w szybie.
- Wilk w owczej skórze... - stwierdził. Milczał chwilę jeszcze patrząc na potwora, którym był - Daj tej dziewczynie spokój! - krzyknął i rozbił szybę mocnym kopnięciem.
Hermiona zerwała się na nogi i biegiem ruszyła na górę. Zwolniła dopiero przy schodach. Powoli mijała kolejne stopnie. Kiedy weszła na górę wciągnęła gwałtownie powietrze. Nic, wilkołak chcący ją zabić, Voldemort, nic, nic nie było straszniejsze od widoku Dracona we krwi, który właśnie chciał odebrać sobie życie. Stał tak z rozłożonymi rękami i patrzył w dół jakby się zastanawiał czy to dostatecznie wysoko.
-Draco stój!!! - krzyknęła dziewczyna. Blondyn odwrócił twarz w jej stronę, twarz pełną bólu.
- Nie rozumiesz - ledwo mógł mówić - Nigdy nie rozumiałaś. Nie zasłużyłaś na życie u boku takiego palanta jak ja.
- Draco... - Hermiona zbliżała się do niego powoli - Kocham tego palanta, rozumiesz? KOCHAM!
- W takim razie nie tylko moje serce jest głupie, ty też nie umiesz mądrze kochać.
- Nie ma czegoś takiego jak mądra miłość - była już coraz bliżej - Serce nie sługa.
- Ale ja widzę to teraz inaczej - już nie mógł, odwrócił wzrok. Nagle poczuł jak Hermiona łapie go delikatnie za dłoń.
- Czemu to robisz?
- Bo cię kocham.
- Jeśli mnie kochasz to mnie teraz nie zostawisz tu samej, Draco. Jeśli mnie kochasz to nie pozwolisz mi patrzeć na twoją śmierć. Jeśli mnie kochasz to nie odejdziesz...
Malfoy spojrzał raz jeszcze w dół. Albo Hermiona albo twardy beton... Nie minęło pięć minut, a obejmował już Granger w miłosnym uścisku. Potrzebował jej teraz tak jak ostatnio ona jego. Jeśli miał jej teraz płakać w rękaw to nie wstydził się tego. Nie da się długo udawać kogoś kim się nie jest, a on nie jest aż tak silny, żeby oprzeć się własnym uczuciom. Nie jest aż tak silny, żeby powstrzymać strumień łez.
- Przepraszam - wyszeptał - Jestem okropny.
Hermiona odsunęła go trochę od siebie i spojrzała mu głęboko w szare oczy.
- Nie. Jesteś cudowny - pocałowała go delikatnie - A teraz chodź, znalazłam wyjście
Wyszli przez pokój, który na pewno wcześniej tu nie był, ale grunt, że żyli, że Malfoy żył. Poszli do jakiejś kawiarni trochę ochłonąć.
- Draco...
- Tak?
- Nie chciałbyś może iść do psychologa? - zapytała poważnie Gryfonka.
- Co? Oczywiście, że nie! - powiedział oburzony, że nawet o tym pomyślała.
- Dobrze, jeśli tylko obiecasz...
- Obiecuję - odpowiedział szybko.
- Jeśli tylko obiecasz, że zabierzesz mnie teraz daleko od tego przeklętego kina i spędzisz ze mną wieczór - pierwszy raz to Granger uśmiechnęła się w taki sposób.
- Nawet i całą noc...i ranek... i następny tydzień - od razu poprawił mu się humor. Hermiona wyciągnęła do niego rękę w teatralnym geście.
- A więc jesteśmy umówieni panie Malfoy?
- Tak jest pani Granger - odpowiedział i ucałował jej dłoń.
**********************************************
Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki Emotikon unsure Mimo to mam nadzieję, że Wam się podoba ^^ Pamiętajcie zostawić komentarz Emotikon kiss
- Coś się stało? - zapytała zaspanym głosem.
- Tak. Znaczy nie... - mówił blondyn nie patrząc nawet na nią - Tu jest coś nie tak. Czuję się jakby ktoś chciał mi coś przekazać, ale nie wiem co...
- Daj mi to - powiedziała Hermiona, ale Malfoy ani nie drgnął. Gwałtownym ruchem wyrwała mu kawałek papieru. Przyjrzała się karteczce i przez chwilę pomyślała, że Malfoy oszalał.
- Tu nic nie pisze...
- Dziwne - stwierdził chłopak. Wziął to co uważał już za swoje patrzył ze zdumieniem - Teraz już jest napis, ten co przed chwilą... - powiedział.
- Czyli?
- Czyli - zaczął i wstał - jest to moja sprawa i nie muszę ci o tym mówić.
- Draco przestań. To nasz wspólny problem.
- Nie Hermiono, dalej nie rozumiesz? Jesteśmy głupi. Ja jestem głupi! To ja dostałem myślodsiewnię, to mnie prześladują dziwne rzeczy. Nie mieszaj się w to!
- Przestań! - krzyknęła na niego Granger. Czuła, że zaraz wybuchnie płaczem.
- Nie, nie przestanę! - Ślizgon tylko bardziej się nakręcał - Nie przestanę, a wiesz czemu? Bo cię kocham! Kocham cię chociaż ty tego nie dostrzegasz!!! Próbuję cię bronić, cały czas! Kto był przy tobie kiedy tak się wczoraj bałaś? - Hermiona milczała- Kto cię wspierał nie patrząc na to czy to mądre? Kto odpuszczał tylko po to, żeby sprawić ci przyjemność? Ja! Wszystko ja! Bałaś się wczoraj, a ja zamiast myśleć o swoim życiu zgadnij o kim myślałem? O tobie! Chcesz się użalać nad sobą??? Śmiało! Ja idę szukać stąd wyjścia bo ty masz chyba teraz większy problem!!! - wybiegł z pokoju, trzasnął drzwiami. Hermiona zakryła twarz dłońmi. To jej wina.
Draco biegł na górę nie myśląc o tym, że może czekać tam na niego śmierć. Twarz miał całą we łzach. Tak, on silny i dostojny Draco Malfoy płakał teraz jak dziecko. Walnął się pięścią w klatkę piersiową. "Moje serce to idiota!!!" - krzyczał w myślach. Wbiegł na schody potykając się co chwila. Na przeciwko było duże okno. Usiadł na parapecie, oparł łokcie na kolanach, złapał się za głowę... i łkał. To był płacz jak nigdy. Pamiętał jak ojciec na niego krzyczał, pamiętał jak nakazano mu pójść w ślady rodziców jednak to wszystko zdawało się teraz niczym. Hermiona Granger była najlepszą i najgorszą decyzją jego życia.
- Czego ona tu nie widzi? - zaczął gadać do siebie - Poświęcam się dla niej, a ona próbuje mnie jeszcze zranić i zginąć na moich oczach. Każda jej łza, każdy dreszcz przechodzący przez jej ciało kiedy się boi są dla mnie niczym cios w twarz. A zresztą mówię jak debil. W ogóle powinienem nic nie mówić. Jestem chory psychicznie - uderzył się w brzuch pięścią -Idiota.
Wyjął z kieszeni kartkę i zaczął czytać... znowu.
Słuchaj Malfoy, jesteś głupi myśląc, że ona to przeżyje. Nigdy mnie nie znajdziesz, nigdy nie znajdziesz Lily Potter i nigdy nie znajdziesz siebie. Jesteś dzieckiem pecha, nigdy nie powinieneś się nawet urodzić. Nigdy.
Na kartkę spadła łza. Jedna... druga i atrament się rozmył.
- To prawda - znowu mówił do siebie - Powinien zniknąć. Spojrzał na okno za sobą. Chciał dać Ganger ciepło, chciał jej dać miłość, ale nie mogła od niego dostać czegoś czego sam nie potrafił jej dać. Wstał, obrócił się i przyglądał się swojemu odbiciu w szybie.
- Wilk w owczej skórze... - stwierdził. Milczał chwilę jeszcze patrząc na potwora, którym był - Daj tej dziewczynie spokój! - krzyknął i rozbił szybę mocnym kopnięciem.
Hermiona zerwała się na nogi i biegiem ruszyła na górę. Zwolniła dopiero przy schodach. Powoli mijała kolejne stopnie. Kiedy weszła na górę wciągnęła gwałtownie powietrze. Nic, wilkołak chcący ją zabić, Voldemort, nic, nic nie było straszniejsze od widoku Dracona we krwi, który właśnie chciał odebrać sobie życie. Stał tak z rozłożonymi rękami i patrzył w dół jakby się zastanawiał czy to dostatecznie wysoko.
-Draco stój!!! - krzyknęła dziewczyna. Blondyn odwrócił twarz w jej stronę, twarz pełną bólu.
- Nie rozumiesz - ledwo mógł mówić - Nigdy nie rozumiałaś. Nie zasłużyłaś na życie u boku takiego palanta jak ja.
- Draco... - Hermiona zbliżała się do niego powoli - Kocham tego palanta, rozumiesz? KOCHAM!
- W takim razie nie tylko moje serce jest głupie, ty też nie umiesz mądrze kochać.
- Nie ma czegoś takiego jak mądra miłość - była już coraz bliżej - Serce nie sługa.
- Ale ja widzę to teraz inaczej - już nie mógł, odwrócił wzrok. Nagle poczuł jak Hermiona łapie go delikatnie za dłoń.
- Czemu to robisz?
- Bo cię kocham.
- Jeśli mnie kochasz to mnie teraz nie zostawisz tu samej, Draco. Jeśli mnie kochasz to nie pozwolisz mi patrzeć na twoją śmierć. Jeśli mnie kochasz to nie odejdziesz...
Malfoy spojrzał raz jeszcze w dół. Albo Hermiona albo twardy beton... Nie minęło pięć minut, a obejmował już Granger w miłosnym uścisku. Potrzebował jej teraz tak jak ostatnio ona jego. Jeśli miał jej teraz płakać w rękaw to nie wstydził się tego. Nie da się długo udawać kogoś kim się nie jest, a on nie jest aż tak silny, żeby oprzeć się własnym uczuciom. Nie jest aż tak silny, żeby powstrzymać strumień łez.
- Przepraszam - wyszeptał - Jestem okropny.
Hermiona odsunęła go trochę od siebie i spojrzała mu głęboko w szare oczy.
- Nie. Jesteś cudowny - pocałowała go delikatnie - A teraz chodź, znalazłam wyjście
Wyszli przez pokój, który na pewno wcześniej tu nie był, ale grunt, że żyli, że Malfoy żył. Poszli do jakiejś kawiarni trochę ochłonąć.
- Draco...
- Tak?
- Nie chciałbyś może iść do psychologa? - zapytała poważnie Gryfonka.
- Co? Oczywiście, że nie! - powiedział oburzony, że nawet o tym pomyślała.
- Dobrze, jeśli tylko obiecasz...
- Obiecuję - odpowiedział szybko.
- Jeśli tylko obiecasz, że zabierzesz mnie teraz daleko od tego przeklętego kina i spędzisz ze mną wieczór - pierwszy raz to Granger uśmiechnęła się w taki sposób.
- Nawet i całą noc...i ranek... i następny tydzień - od razu poprawił mu się humor. Hermiona wyciągnęła do niego rękę w teatralnym geście.
- A więc jesteśmy umówieni panie Malfoy?
- Tak jest pani Granger - odpowiedział i ucałował jej dłoń.
**********************************************
Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki Emotikon unsure Mimo to mam nadzieję, że Wam się podoba ^^ Pamiętajcie zostawić komentarz Emotikon kiss
Cudowny :)
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś, jak najpierw się kłócili, a potem pogodzili. Przez chwilę myślałam, że Draco jednak skoczy... Ale jak widać miłość zwyciężyła :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział. http://nocturne.blog.pl/