Draco myślał chwilę jak jej to powiedzieć.
- Chodzi o to,że...
- Że co?
- Znam mniej więcej datę wiem co się zbliża,ale... - przerwał. - Uczyłaś się oklumencji?
- Czemu ty... - na początku nie zrozumiała czemu zadał jej to pytanie tak w środku zdania,ale szybko zrozumiała. - Nie... - powiedziała smutno.Chłopak westchnął.
- W takim razie nic ci nie mogę powiedzieć,twoje myśli mogą zaszkodzić tobie samej.
- Ale...ja się nauczę! Draco błagam naucz mnie! - wiedziała,że miał jej coś ważnego do przekazania,tak ważnego,że wiedząc o tym już by sobie zagrażała.
- Hermiona to nie takie łatwe! - wiedział,że kiepski z niego nauczyciel,ale w końcu musiał jej powiedzieć.Nie raz nauczyciele straszyli mówiąc,że "Hogwart nie jest już bezpieczny",ale teraz to była prawda.Co więcej,wszystko zależało od...niego samego.Kiedy tylko dyrektor będzie martwy rozpęta się prawdziwe piekło.Chciał ją zabrać,uciec z nią na koniec świata...i jeszcze dalej.Każdy miał być zagrożony,a już zwłaszcza ona,dziewczyna brudnej krwi.Nic jej nie mógł powiedzieć,skazał by ją na śmierć patrząc na to,że nie potrafi ochronić swoich myśli. - Ale...jest ktoś kto może... - nie był pewien co mówił,ale Snape złożył wieczystą przysięgę,że będzie go chronił,tak? No to czas na Ślizgońskie zagranie.^^
- Złożyłeś przysięgę. - mówił Malfoy do profesora.
- Już ja wiem co zrobiłem! Ale to o ciebie chodzi,a nie o Granger.
- Tak? - spytał sarkastycznie. - To jeśli nie zrobisz tego dla niej to ja...zrobię sobie krzywdę.Robiąc to dla niej obronisz mnie. - powiedział Draco uśmiechając się cwanie.Snape westchnął z rezygnacją.Zaczął się poważnie zastanawiać kto tu ma większy tupet,Potter czy Malfoy.
- Oklumencja?
- Tak. - powiedział chłopak uśmiechając się zwycięsko.
- To powiedz jej,że ma przyjść do mnie jutro po zajęciach,jasne?
- Jasne. - powiedział Draco i odszedł.Hermiona czekała cały czas na korytarzu.
- I co? - spytała go.
- Jutro ćwiczysz oklumencje...z Snape'em. - powiedział.Był dumny z siebie i tego jak to załatwił.
- Co? Czemu z nim? - nigdy nie lubiła tego gościa.Jak bardzo by się się nie starała on zawsze miał pretensje.Nie uczysz się,źle,uczysz,też źle.
- Powiedzmy,że mam znajomości,a tak z innej beczki to wpadniesz dzisiaj do mnie? - niby się jej pytał,ale można było się domyślić,że nie oczekiwał nic onnego oprócz "tak".
- Serio,znowu? :/ Jak raz przyszedłbyś do...
- Nie mam zamiaru iść do tej dziury,którą wy nazywacie dormitorium! - przerwał jej. - Już ci to mówiłem.Ale...wieża astronomiczna nie brzmi źle,hmm?
- Tak mam z tym świetna wspomnienia,na przykład jak groziłeś,że wyczyścisz mi pamięć... - powiedziała z sarkazmem,ale tak naprawdę to podobał jej się ten pomysł.
- Dla mnie nie są to takie złe wspomnienia... - powiedział i zbiżył się do niej. - W sumie to nawet powiedziałbym,że to jedne z najlepszych jakie mam... - mówił dalej.Odgarnął jej kosmyk włosów z czoła.
- Draco... - lubiła być blisko niego,ale zawsze czułą się spięta.Serce biło jej szybciej.
- Nie bój się nie rzucę się na ciebie...nie tutaj. - powiedział z typowym dla siebie usmiechem,uśmiechem alfy.Gryfonka wciągnęła gwałtownie powietrze.Malfoy uśmeichnął się,lubił tak się nią bawić,taki już był.
- Czyli mówisz,że już znudziło ci się moje dormitorium? - spytał cały czas tym samym tonem.
- Harry pewnie się zorientował...
- Ale na wieży astronomicznej może być zimno...
- Czy ty mi coś sugerujesz? - spytała podejrzliwie i uniosła brew.
- Nic. - powiedział,ale jego mina mówiła co innego.
- Słuchaj lubię cię,ale mam przez ciebie strasznie dużo kłopotów... - powiedziała dziewczyna."Kłopoty to dopiero mają się zacząć." ~ pomyślał Malfoy.
- To ty słuchaj. - mówiąc to pochylił się nad nią,patrzył jej w oczy. - To to nic.Masz dwie opcje,ale wybierasz mnie i to wszystko albo żyj jak dawniej,ja ci nie będę przeszkadzać. - kiedy to powiedział Hermiona poczuła jak jej ciało przeszył ból.
- Nie możesz... - nie była w stanie nic więcej mówić,czuła jak do oczu napływają jej łzy.Chłopak kucnął teraz tak,żeby mieć oczy na wysokości siedzącej na parapecie dziewczyny.
- Wcale nie chce z tobą zerwać,jasne? - spytał ścierając jej kciukiem łze z policzka. - Sam tego nie chcę,ale musisz wybrać.Ja się pozbieram jeśli zechcesz inaczej,tu o ciebie chodzi.
- Ja nie chcę...
- Nie chcesz? Godzisz na to co jest? - spytał patrząc jej głęboko w oczy.Pokiwała głową.- To nie ma o czym gadać. - powiedział uśmiechając się do niej.Byli na korytarzu i mógł tu przyjść każdy,ale nie dbali o to.Dziewczyna wtuliła twarz w jego koszule.Płakała cicho.Chłopak pogłaskał ją po głowie. - Już dobrze? - spytał.Miona oderwała się od niego i pokiwała głową.- A wiesz,ze jest dopiero piętnasta?
- Do czego zmierzasz?
- Do północy jeszcze dużo czasu. - puścił do niej oczko. - Co chciałabyś robić?
- Nie mam pojęcia.- chciała czekać na jego propozycje,ale szybko jej się coś przypomniało. - Tylko bez zbędnego wydawania na mnie pieniędzy!
- Dla mniej to nie jest zbędne wydawanie pieniędzy,czysty zysk móc patrzeć na ciebie...
-Ale to kosztowało 200 galeonów!
- Kolczyki 50. - dodał.
- Draco pieniądze to nie zabawki.
- Zależy jak odinterpretujesz słowo "zabawka".
- Jesteś niemożliwy...
- Wiem. - powiedział szczerząc się. - To co,idziemy do Hogsmeade?
- Okay,ale bez...
- Zbędnego wydawania pieniędzy. - dokończył za nią. - Tak wiem,chodźmy.^^
W wiosce było dużo uczniów.Grupka Krukonów patrzyła na nich z zdumieniem.Była tam też Luna,która zareagowała zupełnie normalnie.Mijając Hermione powiedziała jej cicho tylko coś w stylu "gratuluje" i poszła dalej.Jaka szkoda,że Ginny nie mogła tak zareagować.Wracając do Hermiony i Draco to ostatecznie postanowili pójść do "Trzech Mioteł".Kiedy weszli zajęli stolik na końcu sali i siedzieli tak chwile w milczeniu.
- Co dla was? -spytała kelnerka.
- Dwa razy piwo kremowe. - powiedział chłopak nie czekając na zdanie Hermiony.Chociaż musiała przyznać,że faktycznie trafił.
- Czyli masz zamiar tak siedzieć i po prostu pić? - spytała.
- W sumie to może być.Oni chętnie popatrzą. - odpowiedział Malfoy wskazując na siedzących po drugiej stronie Harry'ego,Rona i Ginny.
- Co oni tu do jasnej cholery robią?!
- Siedzą.I piją... - Ślizgon ani trochę nie przejmował się "widownią".Ba,nawet z chęcią odstwił by tu niezły pokaz,żeby tylko zobaczyć ich miny,ale starał się też myśleć o Granger.- Możemy iść,gdzie indziej zaproponował poważnie.
- Nie bądź śmieszny,nawet jeszcze nam nic nie podali.
- To tylko parę...
- Przestań tak szastać pieniędzmi! - powiedziała. - Nadziany arystokrata... - skomentowała pod nosem.
- Słyszałem to. - nie mniej jednak nie robił sobie z tego powodu problemu. - Idziesz na mecz jutro?
- Nie zmieniaj...zaraz jaki mecz? - zdziwiła się. - Gramy z wami,jutro.Jak będziesz kibicować to załatwie ci miejsca VIP. - puścił do niej oczko.
- Na miłość boską,Draco to jest tylko szkolny mecz,nie będę siedzieć z nauczycielami.
- W takim razie...
- W takim razie co?
- W takim razie pójdziesz ze mną na trening?
- Ale...
- Będę sam. - odpowiedział na jej nie zadane jeszcze pytanie.Jakby jej w myślach czytał,ale w sumie kto go tam wie czy właśnie tego nie robił.Podano im picie.
- Pij szybko,zaraz idziemy polatać.^^
Hermiona bała się tego lotu.Nie czuła się dobrze na miotle.Patrzyła tak tylko jak chłopak przygotowuje wszystko co na trening potrzebne.Ale zaraz kto powiedział,ze ona będzie miała latać? Nie była stworzona do tego sportu więc jeśli chciał mieć kogoś kto rzucał by w niego piłkami czy coś w tym rodzaju to źle trafił.W tym momencie chłopak wsiadł na miotłe,ale nie oderwał się ciągle od ziemi,czekał na coś.
- Wsiadasz czy nie? - kiedy to powiedział zamarła.Ona miała lecieć z nim? Ale tak na jednej miotle? Nie myśląc co robi podbiegła do niego wsiadła.Z daleka odczytała,że to Nimbus 2007,ale nie znała się na tym.Nawet nie wiedziała kiedy wyszedł 2002,a co dopiero ten.
- Złap się mocno. - nakazał jej blondyn.Tak też zrobiła.Już sekundę później oderwali się od ziemi.Draco leciał szybko w góre.Hermiona czuła jak przyjemnie chłodny wiatr rozwiewa jej włosy.W życiu nie udało jej się polecieć na więcej niż 3 metry,a co dopiero to.To była dla niej nowość.Chłopak nie zatrzymywał się.Zauważyła,że już są daleko od stadionu.A może o to chodziło? Może on chciał po prostu zabrać ją na taki lot? W każdym razie nie narzekała.Słońce już powoli zachodziło,a ona miała świetny widok.Chmury robiły się pomarańczowo-różowe,a na horyzoncie mieniły się odcienie pomarańczy,żółci i czerwieni.Tego lotu miała nigdy nie zapomnieć.
*********************************************************************
Chyba nie jest aż tak długi (NAPEWNO XD) jaki miał być,ale mam nadzieję,że treść się podoba :) Tata wyłączył prąd i zaraz komputer mi padnie,a internetu brak -,- Dodam pewnie dopiero w czwartek...
A no i mam nadzieję,że lubicie jak jest tak trochę o Draco,trochę o Mionie bo staram się opsiywać sytuacje ich obojga jak najlepiej :*
[Napisane: środa 01.21.2015rok - 23:10]