wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział.10

Hermiona leżała w łóżku myśląc o Draco.Dochodziła już piąta rano,ale nie żałowała,że tyle siedziała u Ślizgona.Był dla niej miodem na zranione serce.Miała swoich przyjaciół przez tyle lat,a teraz tak ją traktują.Może i przesadzała używając słów typu "wszyscy",ale Ron i Harry byli jej najlepszymi przyjaciółmi więc bolało to wyjątkowo mocno.Poznała też w pewnym stopniu historię Blondyna.Nie musiał jej wiele mówić,wszystko same poskładało się w logiczną całość.Jego rodzice to oddani śmierciożercy,jak mógłby mieć wybór? Postanowiła nie poruszać tego tematu,ale wiedziała,że jego śmierciożerstwo będzie dużą komplikacją. Może i pokłóciła się z przyjaciółmi,ale nie oznaczało to,że życzyła któremukolwiek z nich śmierci! A właśnie tym miał się Malfoy zająć.Być jednym z wielu,którzy są po to,aby Voldemortowi w tym pomóc,ułatwić mu sprawę.Postanowiła,że juro (a w sumie to dziś [na godzinę patrząc]) porozmawia z chłopakami.Chcąc nie chcąc miała też znowu do pogadania z Ginny.Lepiej,żeby dowiedziała się o wszystkim od niej.Całą noc nie spała.Nie,że jej się nie chciało,ale nie mogła.Najchętniej zasnęłaby tam, w prywatnym dormitorium Dracona Malfoy'a w jego objęciach.Ale to nie było możliwe... chociaż...może kiedyś.Myślała już co raz mniej logicznie i zasnęła.Obudziła się słysząc przygotowującą się do wyjścia Ginny.Było późno,od lekcji dzieliło ją tylko około 5 minut.
- Cześć... - powiedziała starsza Gryfonka zaspanym głosem przeciągając się.Wcale się nie wyspała.
- O Hej.Będziesz szła na lekcje? Wyzdrowiałaś już? - spytała Weasley z troską.
- Co?
- No przecież wczoraj cię nie było.Źle się czułaś i nie poszłaś na lekcję.Zdziwiłam się trochę,że w takim razie nie jesteś teraz w skrzydle szpitalnym,ale grunt,że już lepiej,nie?
- Pfff... Chyba mamy znowu trochę do pogadania. - powiedziała jej Miona z uśmiechem.Ruda była dość zdziwiona,ale szybko jej przeszło.Chwilę później obie były już gotowe.Uściskały się szybko na korytarzu i pobiegły w stronę swoich sal.Hermiona zdążyła,cudem,ale zdążyła.Dziwne było,że zaspała śniadanie,ale z drugiej strony to było to całkiem logiczne.Nie zawsze chodzi się spać o 5 rano... Ostatecznie w ogóle o nim zapomniała.Właśnie mieli zaklęcia.Ostatnio McGonagall była chora więc nie mieli tych lekcji,ale nauczycielka już wróciła do zdrowia i znów mogła uczyć.Problem był w tym,że od pierwszej klasy siedziała na tej lekcji z Ronem... Każdy miał parę więc nie mogli się tak po prostu przesiąść.Siedzieli teraz tak oboje w ciszy próbując się skupić.Hermionie nawet to wychodziło i była aktywna jak dawniej.Kiedy Hermiona zdobyła kolejne 5 punktów dla Gryffindoru.Ron się oburzył jeszcze bardziej.
- Szkoda,że nie dla Slytherinu,Malfoy by się ucieszył... - powiedział pod nosem.
- Słyszałam. - warknęła ostrzegawczo.Siedzieli chwilę w napiętej atmosferze,ale rudy nie wytrzymał.
- A wiesz,że Harry'emy zniknęła w nocy peleryna?
- Już wiem. - powiedziała skrywając emocje,ale bez wrogości.
- Ciekawe...A może mu ją zabrali? - mówił dalej.
- Może... - odpowiedziała mu.Rudy zamilkł.
- Hermiona...przepraszam,jestem kretynem...
- Jesteś.
- W każdym razie sorry.
- Wszystko fajnie tyle,że ty tak nie myślisz.
- Myślę,ale...
- Ale co?? - przerwała mu.
- Ale chcę cię tylko ostrzedz.Malfoy to na prawdę kretyn.
- To już nie twój problem. - rzuciła chłodno.
- Zmieniłaś się,nie widzisz?
- Nie Ronald to ty się zmieniłeś. - powiedziała i odwróciła wzrok.Kiedy wyszła na korytarz zauważyła obok sali Draco.Opierał się o ścianę czekając na nią.Ron wyszedł z sali za szatynką i cały poczerwieniał na jego widok.
- Hermiona... - powiedział wykrzywiając twarz w grymas.
- Ron,idź.
- Ale... - nie podobała mu się ta sytuacja.Draco zauważył,że rudy "męczył" dziewczynę więc podszedł do nich powoli.Jak tu nie skorzystać z takiej okazji dowalenia Weasley'owi?
- Kto tu ma się odczepić Weasley. - na głos Ślizgona oboje podskoczyli.
- Ty mnie lepiej nie denerwuj. - pogroził mu Ron.
- Bo co? Rzucisz na mnie jakieś "potworne zaklęcie",które ten badyl,który ty nazywasz różdżką odbije znowu na ciebie? Proszę bardzo. - powiedział uśmiechając się złośliwie.Pewne rzeczy się nie zmieniają Malfoy to Malfoy,krew robi swoje Hermiona musiała to zaakceptować.Rudy już miał coś powiedzieć,ale zamiast tego stał i przypominał bombę,bombę złości.Blondyn przerzucił wzrok na Gryfonkę.
- A ty mnie nie zdradzaj. - oczywiście powiedział to specjalnie.Już on wiedział jak denerwować ludzi.Podziałało aż za dobrze.Weasley szybko wyciągnął różdżkę i poddenerwowany przypominał sobie zaklęcie.Draco stał tylko nic sobie z tego nie robiąc co tylko spotęgowało złość Gryfona.Hermiona wyciągnęła swoją i cicho wymówiła experiallmus celując w przyjaciela.Kiedy różdżka wyleciała mu z ręki spojrzał na Hermionę ze złością w oczach.Draco podszedł do Granger,objął ją ramieniem i popchnął lekko.Zanim poszli uśmiechnął się tylko złośliwie do rudzielca.
- Czemu byłaś taki...wredny? - spytała dziewczyna kiedy poszli już kawałek dalej.
- Byłem jak byłem.Byłem jaki jestem.
- Wiesz co zdradzę ci sekret,nabijanie się z kogoś z powodu tego ile ma pieniędzy czy jakiej jest krwi - ten drugi przykład wyraźnie podkreśliła. - nie jest ani trochę fajne.
- No co ty nie powiesz. - wyszczerzył się do niej.Miał powiedzieć coś w stylu "moja szlamciu",ale się powstrzymał. - Tak już mam. - dodał.Hermiona powróciła myślami do ich konwersacji z Ronem.Wzmianka o "potwornym zaklęciu i tym badylu" skojarzyła jej się z jedną konkretną sytuacją.Na drugim roku...kiedy chłopak pierwszy raz nazwał ją szlamą...
- Coś się stało? - zapytał jej.
- Nie nic... - na te słowa chłopak tylko odchrząknął.Czekał aż coś powie.
- Przypomniało mi się coś... na drugim roku z tymi ślimakami...
- To było świetne! Się idiota załatwił! - Draco prawie wybuchł śmiechem. - A pamiętasz czemu on wtedy właściwie...Aaa... - doszło do niego co Gryfonka miała na myśli.
- Przejęłaś się tym? - spytał.
- Płakałam! - rzuciła czując jak do oczu napływają jej łzy.Chłopak stanął i spojrzał jej w oczy.
- Hermiono słowa to tylko słowa.Przychodzą i odchodzą,nie powinno się ich brać do siebie.Nawet najgorsze "spadaj" w odpowiednim tłumaczeniu może znaczyć "kocham cię" - powiedział do niej.Jasne,że było jej smutno wspominając to wszystko,ale jego wypowiedź wręcz ją wstrząsnęła.Uważała,ze to tak piękny i mądry tekst (co u niego nie było często spotykane),że można by go cytować.
- Tylko słowa? - spytała.
- Tylko.
*********************************************************************
 /* Napisałam kiedyś w ogóle krótszy rozdział? To chyba bardziej "rozdzialik" niż rozdział xD Ale weny nie było :c Jest teraz 00.08 więc uznajmy,że dodałam to 13 stycznia ;) Idę spać może mi się jakiś pomysł przyśni,buźka ;*

4 komentarze:

  1. Taak,to rozdzialik...krótki xD ale i tak boski,cudny itd. *.* czekam na następny ;3 i miłej nocy, pozdrawiam ;* ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj jak najszybciej kolejny, bo już nie mogę się doczekać co będzie dalej! :3
    Świetnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  3. " [...] słowa to tylko słowa.Przychodzą i odchodzą,nie powinno się ich brać do siebie.Nawet najgorsze "spadaj" w odpowiednim tłumaczeniu może znaczyć "kocham cię" " - Kocham <3

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie polecam

ZAPRASZAM I POLECAM! ;)

Harry Potter - Delivery Owl