piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział.11

Czy wszystko miało się wydać? Czy cała szkoła miała się dowiedzieć o ich "związku"? Czuła,że nie może bez niego żyć,ale nikt jej tak w życiu nie ranił jak on.Pierwszy rok był jeszcze w miarę znośny,ale na drugim nienawidziła go najbardziej na świecie.Wszystkie jego odzywki,groźby... To przez niego hardodziob miał zginąć,to on się z tego wszystkiego śmiał,nabijał z ludzi na,których jej zależy.Nawet go raz uderzyła...Jednak wczoraj w nocy powoli zaczęła wszystko rozumieć.Nie miał życia jak inne dzieci.Zawsze w jego domu panowała mroczna atmosfera,starał się najwyraźniej skupiać na dobrach materialnych skoro na nic innego nie mógł liczyć.Obrażając innych mógł zapomnieć o tym,że sam nie ma idealnie w życiu,skupiał się na cudzych problemach,a nie swoich.To wszystko było dla niej bardzo dziwne.Z miłością jak narkotykami,wiesz,że sobie tym szkodzisz,ale ciągnie cię do tego.Może i nie było to najmądrzejsze z jej strony,że tak myślała,ale to właśnie obecnie czuła.Miłość zdawała jej się czymś w rodzaju nie uleczalnej choroby,nie możesz się jej pozbyć,masz świadomość co się z tobą dzieje,ale nic na to nie poradzisz.Prawda była bolesna,nie mieli mieć łatwo.Dopiero teraz spojrzała na to oczami realistki,to była miłość zakazana.Chociaż nie była pewna uczuć Malfoy'a,wiele razy słyszała z jego ust "kocham cie",ale "szlama" jeszcze więcej,jego własne słowa mogą obrócić się przeciwko niemu,"[..]  słowa to tylko słowa.Przychodzą i odchodzą,nie powinno się ich brać do siebie.".Nawet magia nie mogła tu pomóc,nie znała jego uczuć.Może i Harry słusznie ją ostrzegał... Nie to nie może być tak! Przecież,gdyby Malfoy tylko bawił się jej kosztem nie zdradził by jej swojego sekretu,a tam w lesie...pozwoliłby jej zginąć.Tak go dawniej widziała,jako tchórza,jako kogoś kto widząc warczącą bestię,która chce kogoś zabić uciekłby z krzykiem.Ale to nie była prawda.Draco był typowym Ślizgonem,ale odwagi mógłby mu nie jeden Gryfon pozazdrościć.Może i tak tego po nim nie widać na co dzień,ale kiedy przyjdzie co do czego to nie tchórzy.^
Hermiona uwielbiała dni,gdy uczniowie wybierali się do Hogsmeade,a po jej rozmowie z dyrektorem  mogą oni chodzić tam kiedy chcą,no tylko,że są pewne zasady.Wrócić do 19.00 (chyba,że się coś uzgodni z jakimś nauczycielem) i oczywiście do wioski wybierać sie dopiero po lekcjach.To właśnie w tej wiosce Miona miała się spotkać dziś z Draco.Czekała już tutaj na niego,ale nie żeby się spóźniał,po prostu czekała.Jednak kiedy się umawiali Ślizgon powiedział jej,że dopiero o 18.00 mogą się spotkać.Nie wiedziała czemu,ale miała jeszcze 15 minut.Nagle kątem oka zauważyła dobrze znaną jej osobę z idącym obok kimś w czarnym płaszczu.Nie myśląc co robi poczekała tylko aż Draco i ''Ten ktoś" Wejdą do budynku po czym szybko weszła na jego dach pamiętając o małej dziurze w nim.Przykucnęła i przybliżyła się do otworu.Nie pomyliła się w środku był Draco.A "Tym kimś" była Bellatrix Lestrange...ciężko jej z tym było,ale widziała w tej przeklętej wiedźmie coś  w stylu jego ciotki.Oprócz walniętej czarownicy była tam też Narcyza Malfoy i jakiś mężczyzna,który właśnie czytał gazetę.Kiedy ją złożył odsłaniając twarz prawie spadła z dachu,to był Snape! W sumie to nie było to aż takie dziwne no,ale na merlina to przecież nauczyciel! Narcyza mówiła coś do syna,jakby przekazywała mu jakąś ważną informację.Słysząc co matka do niego mówi skamieniał. Co ona mogła mu powiedzieć? Gryfonka zaczynała powoli żałować,że tu przyszła,przecież co można by mówić śmierciożercy,jakie zadanie mogłoby to być? Odpowiedź była prosta,ale Hermiona nie chciała tak myśleć,nie chciała myśleć o Draco jak o mordercy.Miała już dość.Zeszła z dachu i usiadła na ławce.Jeszcze całkiem nie dawno siedziała tu po prostu czekając,ale teraz tylko myślała...o nim.Spojrzała na zegar powieszony na budynku naprzeciw.Za dwie osiemnasta.Zauważyła,że drzwi,którymi wcześniej weszli śmierciożercy znów się otworzyły,teraz jednak wyszedł tylko Draco.Rozglądnął się i uśmiechnął,gdy tylko zauważył Hermionę.Odwzajemniła ten uśmiech.Podszedł do niej.
- Długo czekałaś? - zapytał.
- Nie. - skłamała,ale z drugiej strony nie dla każdego "długo" znaczy to samo.Chwilę panowała cisza.
- Tak sobie pomyślałem,że moglibyśmy pójść do "Silver Moon",mam tam coś co muszę wziąć.
- Eee...ok. - powiedziała i ruszyli.Nie znała tego sklepu,nawet nie wiedziała co tam sprzedają,ale zdała się na Dracona.Kiedy doszli do końca uliczki od razu zauważyła,który to.Ten najładniejszy oczywiście i pewnie drogi jak cholera,cały Malfoy.Ledwo co przeszli próg chłopak odezwał się do niej.
- Poczekaj chwilę. - i odszedł w stronę kasy.Hermiona podeszła to półki.Sklep wyglądał na coś w stylu jubilera.Jej uwagę przykuły kolczyki (chyba najbardziej skromne z tamtych)  z małym bordowym lwem na złotym tle.Kiedy dokładniej się im przyjrzała zauważyła,że to nie jakiś tam bordowy lew,a lew z stopionych rubinów.Tło oczywiście też było z prawdziwego złota.Nie były duże,ale przypadły jej do gustu,takie lubiła.Wtedy podszedł do niej Draco.Skrzywił się widząc co prezentuje biżuteria,która wyraźnie się Granger spodobała.
- Podobają ci się?- spytał.
- Tak. odpowiedziała cicho.Nagle chłopak zgarnął jej ozdobę sprzed nosa i znów podszedł do kasy.Kiedy go dogoniła było już za późno.
- 200 galeonów. - powiedział mężczyzna za ladą.
- Nie możesz mi tego kupić!- oburzyła się Gryfonka.
- Serio? - powiedział Draco udając zdziwienie. - To patrz. - dodał i szybko dał pracownikowi "Silver Moon" odpowiednią kwotę.Kiedy wyszli z sklepu chłopak przekazał Hermionie pudełeczko z kolczykami.Szli chwilę cicho,on rozbawiony,a ona zdenerwowana.Arystokrata jeden... Dziwił ją tylko fakt,że w ogóle tam poszli,bogacz bogaczem,ale po co Malfoy wchodziłby do jubilera? Nagle chłopak zatrzymał się i w ułamku sekundy Hermiona znalazła się pod ścianą jednego ze sklepów.
- Hermiono Granger czy zgadzasz się zostać moją dziewczyną? - spytał wyciągając drugie pudełko,tym razem większe i czarne.Miona osłupiała.Zaskoczyło ją to,ale nie może się oszukiwać,kocha go.
- Z wielką chęcią. - powiedziała patrząc się na niego z delikatnym uśmiechem.Chłopak otworzył pudełko i wyjął z niego srebrny naszyjnik.Składał się z wielu łańcuszków,a na końcu każdego był szmaragd w kształcie kropli.Rozpiął go i założył jej na szyję.
- Wyglądasz cudownie... - powiedział szczerze.Dziewczyna zarumieniła się.
- Kocham Cię. - dodał z uwielbieniem.
-Draco...
- Tak?
- To co dziś rano powiedziałeś,no wiesz o tych słowach... "Kocham Cię" to też słowa...
- Masz rację,można to przekazać bez słów...- zamruczał i obsypał ją pocałunkami.
***************************************************************************
To nie pisanie przez kilka dni to nie moja wina tylko anime! xD Jak się wciągniesz to się już nie oderwiesz i tak wyszło,że kiedy miałam pisać to zasypiałam przed laptopem :p Teraz i tak piszę to o 1:30,ale od czego jest piątek? :D Co do rozdziału to po prostu mam nadzieję,że wam się podoba :*
P.S Jest krótki,miał być z 2 razy dłuższy,ale zasnęłabym z głową na klawiaturze :D Jutro wam zaserwuje coś dłuższego <3 A i pytanie: Chcecie,żeby w następnym było więcej o Draco czy Mionie? ;* Piszcie tak do 15.00 ;) DobraNOX. /*

5 komentarzy:

  1. Cudny rozdział ^^ tylko trochę mało o Draco :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie w następnym z Draco będzie cały spam :3

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Omnomnom *.* cudny rozdział, czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie polecam

ZAPRASZAM I POLECAM! ;)

Harry Potter - Delivery Owl